wtorek, 23 grudnia 2014

Merry Christmas!

Usiadłem w fotelu, położyłem herbatę na stoliku obok. Rozpiąłem pierwszy guzik spodni, bo chyba nieco mi się przytyło. Włączyłem jakiś szybki swing i odpłynąłem daleko. W końcu ciepło mi w stopy. To od czekolady.
Ubrałem choinkę, upiekłem sernik, ugotowałem barszcz, kompot z suszu.  
Uczesałem włosy, ogoliłem jaja, wyrwałem włosy z nosa. Czekam na Jezusa.
Pasterka rozpoczęta, śpiewam kolędy, jestem grzeszny, mam chęć na ministranta. 

Ciało i krew Chrystusa jakieś mdłe. Lepsze pierogi babci i koniak z barku w salonie.

Wyszedłem przed dom                       Papieros mókł na deszczu
W poranek wigilijny.                           W wigilijny poranek.
Znaczy koło południa,                         Dym mi zastępował
bo jakoś zaspałem.                             Mroźną parę z ust.

Przywitał mnie                                    Wstałem zbyt późno,
ryk wiatru                                           Chyba przed południem.
szmer deszczu                                    Wiatr mnie obudził
pojebane to wszystko.                         Przeganiając chmury.

Choinka już ubrana,                            Parasol-choinka.
wódka już w lodówce                          piwo w lewej ręce.
czekam do północy                             Jezus przychodzi
by zjeść schab ze śliwkami.                 jak pies z kulawą nogą.

__________________________________________

Tobie życzę, żebyś był szczęśliwy jak nigdy dotąd.
Tobie zaś miłości.
Tobie, byś zmądrzał i kochał nad życie.
Tobie pieniędzy, bo wiem jak Ci ciężko.
Tobie fortepianu, tego od Stainwaya.
Tobie francuza z orkiestry. By długo i szczęśliwie...


Sobie francuza z orkiestry, choć na pół godziny. 
Sobie fortepianu, bez większych wymagań. 
Sobie też pieniędzy, no bo bez nich ciężko. 
Sobie żeby zmądrzeć i kochać nad życie.
Sobie też miłości.
Sobie też szczęścia. Którego nigdy dotąd..!

__________________________________________

Mijają kolejne święta, a życie toczy się dalej jak gruba Niemka po świeżo wylanym asfalcie. Nigdy nie wymyśliłem bardziej chujowego porównania, dziwne. To znaczy, że toczy się szybko i płynie, wolno i z przerwami?
Dzielę się z wami wirtualnym opłatkiem, zbitkiem słów i liter. 

I niech się wszystkim..!
Do dna!
Na dno!
Od dna!




1 komentarz:

  1. Piękne życzenia, Tato. Co prawda Francuza z orkiestry nie było i nie będzie, ale i tak jest dobrze. Ciepło się robi na sercu jak wydobywasz z siebie okruchy optymizmu i dobroci spod warstwy zgorzkniałości w której jesteś tak świadomie utwierdzony, że nie widzisz już tego uśmiechniętego i zadowowolonego z życia szesnastolatka który miał milion pomysłów na minutę i chciał je wszystkie zrealizować na raz, teraz, już. Życzę Ci abyś sobie o nim przypomniał. Abyś sobie przypomniał jak nim być. A reszta znajdzie się sama.
    PS. Pamiętaj o tym, że jest na świecie przynajmniej jedna osoba która Cię kocha. Bo o rodzinę się dba i o rodzinie się pamięta.

    OdpowiedzUsuń

Przeinny w Internecie