piątek, 4 kwietnia 2014

Życie codzienne.

03.04.14r., 22:04

Leżąc na łóżku i czytając zjadłem już pięć pączków z budyniem, w ogóle nie przejmując się pudrem na koszulce i pościeli. Laptop szumi gdzieś na stoliku, który aktualnie ( i jeszcze przez długi czas zapewne) robi za biurko. Krzesło jest moją szafą; wiszą na nim złamane w pół ubrania- zarówno te czyste jak i brudne, pod łóżkiem walają się skarpetki, Boże, muszę zrobić pranie.
Dziś rano zdenerwowałem się na iPoda. Tramwaj jedzie i trzęsie, szarpie i hamuje, więc nie da się stać nie trzymając się jednej z tych spoconych, śmierdzących rurek. Wyciągam jedną ręką iPoda z kieszeni, jednocześnie wypadają z niej zaplątane papierki po Truflach z Biedronki (po co wyrzucać, skoro można trzymać w kieszeni), dwa paragony i zużyte bilety na Eskaemkę. Klucze zostały na swoim miejscu. Słuchawki są zaplątane.
Zaryzykować i bez trzymanki jadąc zacząć je rozplątywać czy może spróbować jedną ręką..? Puściłem się spoconej rurki i zacząłem rozplątywać słuchawki oburącz. Tramwaj na złość zahamował ja lecąc na panią przede mną zdążyłem chwycić się kasownika, który zdecydował się rzucić na panią razem ze mną. W ostateczności tylko się schyliłem i nadepnąłem jej na stopę za co serdecznie przeprosiłem, poprawiłem kasownik- swoją drogą dlaczego one są RUCHOME?! I włożyłem słuchawki do uszu a iPod poinformował mnie, że "connect to power". Pięknie.
Ale przecież nie wyjmę teraz słuchawek z uszu, przecież to byłoby cholernie głupie.
Jechałem więc dalej ze słuchawkami w uszach nie słuchając muzyki i obijając się czasem o towarzyszy podróży.

04.04.14r. 10:28

Pięknie. Siedzę na łóżku i staram się napisać cokolwiek na jednej z setek pięciolinii, które muszę zapisać do 4 czerwca tego roku, bo inaczej pożegnam się ze studiami. Boże, dajcie mi jakieś pianino, cokolwiek, bo oszaleję. Wpisywanie nut na touchpadzie jest porównywalne z... sam nie wiem z czym. Z graniem w planszówkę przez internet. Albo coś jeszcze bardziej dziwnego.
Nie zrobiłem prania co skutkuje brakiem czystych skarpetek. Mam pracę na 12:00, czyli zostało mi półtorej godziny, ale tylko godzina w domu. Hmm, hmm, hmm... Wypiorę i wysuszę suszarką do włosów! Chociaż nie, kiedyś taka próba skończyła się brakiem zarówno suszarki jak i skarpetek. Mam wysokie buty, pójdę w brudnych. Albo wykopię z dna szafy jakieś stare, oczywiście dwie różne skarpetki. Takie grube i wełniane. Albo w końcu pójdę na boso.

11:03

Mój czas się zbliża. Ta praca mnie wykończy, wiem to. Jest tak strasznie, że gdybym miał powiedzieć teraz dlaczego cenię sobie studia, to odpowiedź brzmiałaby: bo wiem, co to praca. Nie lubię narzekać, ale mam powody. Bo przecież kto normalny PRACUJE W ŚWIĘTA..?! Jak można pracować w Wielkanoc? Perspektywa spędzenia Wielkiego Piątku, Soboty i Niedzieli Wielkanocnej na rozwalającym się krześle, słuchając problemów ludzi związanych umową z siecią Play mnie dobija. A po pracy? Wrócę do pustego domu, zawinę się w koc, wyjdę na balkon i pijąc kakao będę patrzył jak ludzie spędzają święta.
Rzygam.

11:15

Problem skarpetek rozwiązany- zabrałem stopki siostrze. Czas na porannego papierosa.

11:30

Nie chcę iść do pracy!

11:31

Dobra, będzie trochę pieniędzy. Najważniejsze to nie dać się zastraszyć, mieć uśmiech w głosie i robić wszystko " dla dobra korporacji".
Przynajmniej kupię sobie jakieś spodnie. I buty. Nie trzeba będzie chodzić cały czas w zimowych.
Idę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie