Upominam się. Wczoraj, dzisiaj, jutro, pojutrze. Cały czas się upominam.
Tylko co z tego, skoro on tego nawet nie słucha?
To wprawia mnie w stan melancholii i refleksji. Bo jeszcze kilka tygodni temu gdyby mógł, uchyliłby mi kawałeczek nieba. A teraz..?
Nie wiem z czego może to wynikać.
Może po prostu ma ważniejsze zajęcia?
Może po prostu nie jestem mu potrzebny?
Wiem, że może poradzić sobie sam.
A Ty dalej tu smęcisz..? W depresję można popaść od samego czytania. Kolor czcionki byś chociaż zmienił. Jasny niebieski, prawie biały, wyglądałby 49827948294849 razy lepiej. Może ilość popełnianych samobójstw by spadła..!
OdpowiedzUsuńNie interesuje mnie ilość popełnianych samobójstw.
UsuńNie mogę decydować o tym, czy ktoś będzie żył czy nie.
Niemniej jednak przeszkadza Ci styl mojego pisania, więc informuję- naprawdę nie musisz czytać moich "smętów".
Oh. Cóż za oficjalny ton wypowiedzi. Prawie jak w urzędzie! Poszukaj może tam pracy? Nadawałbyś się! Zamiast marnować życie w transcomie.
OdpowiedzUsuńMógłbyś codziennie nosić garnitur, klawisze też byś tam miał, tylko trochę inne. No i kontakt z prawdziwymi ludźmi, którzy byliby inspiracją do kolejnych, wspaniałych, optymistycznych wpisów na tym blogu! <3
Odniosę się jeszcze do twojego postu, w końcu to blog. Nie wiem na ile ten wpis jest prawdziwy, a na ile jest to fikcja literacka, ale przyczyną wszystkich Twoich problemów i niepowodzeń jesteś Ty sam. Popracuj nad sobą, swoim podejściem do ludzi i świata, to może i ludzie zmienią swoje nastawienie do Ciebie. Może wydźwięk emocjonalny tych wpisów nagle stanie się bardziej pozytywny...
Moje życie- moja sprawa. Niestety studiując nie mam czasu na urzędy, a jakąś pracę muszę mieć. Transcom zapewnił "cudnie elastyczne godziny pracy", więc wybrałem pracę tam. Poza tym jest blisko. Klawisze również tam mam. Nic nie tracę.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpadłeś na pomysł fikcji literackiej. Mimo wszystko nawet bajka ma w sobie jakieś ziarenko prawdy. Dziękuję, że nie znając mnie potrafisz ocenić, że sam jestem dla siebie problemem.
Nie potrzebuję żadnej zmiany nastawienia innych ludzi do mnie.
Wydźwięk emocjonalny pozostanie taki jeszcze przez długi czas. Taki mam styl pisania.
Nie trzeba Cię dogłębnie poznać żeby zauważyć pewne rzeczy. Pomijając już zupełnie fakt, że są ludzie podobni do Ciebie, których mogę znać i którzy mają takie samo nastawienie do świata jak Ty. Co więcej, być może oni coś z tym zrobili. A więc rozwiązanie "problemu" i jego efekt w Twoim przypadku powinien być taki sam. Tylko Ty po to rozwiązanie nie sięgasz. Człowiek się do wszystkiego przyzwyczai, może Ty przyzwyczaiłeś się już do swojej samotności. Myślisz sobie podświadomie, że idealnie może nie jest, ale dobrze na swój sposób. Więc po co to zmieniać? Czyż nie? Jeszcze przysporzyłoby Ci to więcej problemów niż radości. O nie!
OdpowiedzUsuńMasz przynajmniej swojego bloga, na którym możesz wylewać do woli wszystkie swoje smutki, bo i tak nikt go nie czyta... No i swój kocyk, który nie zabiera miejsca na łóżku, nie marudzi i zawsze Cię ogrzeje!
Nie trzeba Cię dogłębnie poznać żeby zauważyć pewne rzeczy. Pomijając już zupełnie fakt, że są ludzie podobni do Ciebie, których mogę znać i którzy mają takie samo nastawienie do świata jak Ty. Co więcej, być może oni coś z tym zrobili. A więc rozwiązanie "problemu" i jego efekt w Twoim przypadku powinien być taki sam. Tylko Ty po to rozwiązanie nie sięgasz. Człowiek się do wszystkiego przyzwyczai, może Ty przyzwyczaiłeś się już do swojej samotności. Myślisz sobie podświadomie, że idealnie może nie jest, ale dobrze na swój sposób. Więc po co to zmieniać? Czyż nie? Jeszcze przysporzyłoby Ci to więcej problemów niż radości. O nie!
OdpowiedzUsuńMasz przynajmniej swojego bloga, na którym możesz wylewać do woli wszystkie swoje smutki, bo i tak nikt go nie czyta... No i swój kocyk, który nie zabiera miejsca na łóżku, nie marudzi i zawsze Cię ogrzeje!
Hue? Hue? Hue?!
Po pierwsze nie jestem samotny, po drugie jestem szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńTo może wydaje się być dla Ciebie absurdem, ale tak, jestem szczęśliwy. Doceniam to co mam, choć może nie zawsze to pokazuję.
Blog istnieje tylko po to, by pisać, by kiedyś spojrzeć na swoją przeszłość i się z niej śmiać.
Kocyk mam i zawsze będę miał, bardzo przydatna rzecz, polecam.
Co do poczytności mojego bloga to mnie to nie obchodzi. Piszę tylko i wyłącznie dla siebie i dla paru moich bliskich znajomych, którzy o dziwo rozumieją wszystko co jest tu napisane.
Ach, jeszcze jedno. Skoro nikt tego nie czyta to... dlaczego Ty to robisz?
Rzeczywiście, tej Twojej szczęśliwości w ogóle nie widać. Po wpisach na blogu tym bardziej. Ale skoro piszesz, że takowa w Twoim życiu istnieje, to muszę uwierzyć na słowo.
OdpowiedzUsuńJa też mam swój kocyk i jest na pewno większy i cieplejszy od Twojego. Do tego moje łóżko stoi obok wielkiego kaloryfera! Majorka po prostu.
Cieszmy się zatem, że Twoi znajomi to rozumieją. Muszą być naprawdę wspaniałymi i wyrozumiałymi ludźmi.
Dlaczego czytam? Czy to istotne? Nie.
Nie, w ogóle nie musisz mi wierzyć.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Twój kocyk jest lepszy. Mój wystarcza mi w zupełności.
Są naprawdę wspaniałymi ludźmi.
To prawie w ogóle nieistotne. Choć sam przytoczyłeś dziwny argument, że nikt tego nie czyta.
Ja niczego nie przytaczałem, mogłem się ewentualnie staczać! To było zwyczajne, moje, subiektywne stwierdzenie.
OdpowiedzUsuńTobie wystarcza Twój kocyk, a mi mój. Ja potrzebowałem większego, bo jestem od Ciebie wyższy. Wszystko powinno być dopasowane proporcjonalnie, jak ciuchy. Nigdzie nie napisałem, że jest lepszy. Jak zwykle doszukujesz się wredności świata i ludzi tam gdzie jej nie ma!
Sądząc po nowym wpisie, są na tym świecie jeszcze kulturalni i uprzejmi ludzie, tudzież "klienci". Cieszmy się z tego.
A co do pracy w święta, weekendy, poranki, południa, wieczory i noce... Taki świat, nie Ty jeden tak pracujesz. Ważne, że w ogóle jest jakaś praca i jakieś chęci do jej wykonywania, bo nie każdemu chce się pracować. Ja też często pracuję w świątek-piątek i nocami, też głównie z ludźmi. Nie ma lekko, ale nie jest znowu tak strasznie żeby nie dało się tego przeżyć. Co najważniejsze, nie jest to żadnym wyznacznikiem mojej szczęśliwości. Każda praca jest "trudna" na swój sposób i nigdy nie będzie idealnie. W końcu to "praca", a nie "zabawa" czy "przyjemności".