wtorek, 6 sierpnia 2013

Wiatr przyjaciel wieje w twarz.

Ręce lekko drżą. 
Nogi odmawiają posłuszeństwa. 
Szedłem wzdłuż ulicy dawno już nie remontowanych kamienic. Obdrapane mury, farba odpadająca od okien, osmalone parapety. Mijałem ślady po węglu na brudnych chodnikach, grupki pijanych mężczyzn, kobiety z przestrachem w oczach, którym nie towarzyszyły śmiejące się dzieci. Zaczęła się noc. Jedna z tych ciemniejszych jakie dane mi było już przeżyć. Była w niej jakaś zagadka, tajemnica, której nie można było rozwikłać. Powietrze było gęste, mrok ogarniał podwórza, ulice, twarze przypadkowych przechodniów. Wszedłem w jedną z obdrapanych bram, która zdawać by się mogło zapraszała otwartymi ciemnozielonymi, zakurzonymi drzwiami. Pod nogami czmychnął kot, w powietrzu unosił się ostry zapach moczu i wymiocin. Zapaliłem papierosa.
Pomiędzy popękanymi płytami leżały niedopałki papierosów i łupiny słonecznika, leżały przewrócone puste butelki po tanich winach. Tutaj było pusto. Zarzygana oaza spokoju. 
Wiatr przewracał się nad dachami unosząc między ulicami tumany kurzu. Zapach miasta, zapach zapomnianych domostw, zwietrzałego alkoholu i dymu papierosa. 
Migoczące cienie rzucane z okna kamienicy na trzecim piętrze i żar papierosa były jedynymi zauważalnymi punktami, kiedy obok mnie pojawił się znikąd drugi papieros.
 - Dobry wieczór Panu. - jego tubalny lecz mimo wszystko ciepły głos rozbił się pomiędzy ścianami.
 - Dobry wieczór. Ciężką mamy dzisiaj noc... - odparłem mimochodem, przeciągając ostatnie zdanie. 
Milczał. Palił w tej namiętnej ciszy papierosa, nie przestępując nawet z nogi na nogę. Jego obecność uświadamiał mi tylko żar papierosa, który wkrótce potem zniknął.
 - Dobranoc. Życzę Panu spokojnej nocy. - i już go nie było. Usłyszałem jedynie szelest jego płaszcza i głuchy odgłos kroków. 
Kim był? Być może cieniem, jednym z wielu włóczących się po tym mieście. Być może zgubionym we własnych myślach człowiekiem tak jak ja szukającym azylu i wytchnienia. Czy natrafiliśmy na siebie przypadkiem..? Czy może kiedyś, gdzieś, w którejś z tych paskudnych bram spotkamy się znów? Tacy sami czy tak różni od siebie..? Odmienieni? 
Czekać..? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie