niedziela, 11 sierpnia 2013

I'm breaking inside.


Straciliśmy uczucia..?
Ukłuło mnie tam dzisiaj. Tam, gdzie serce mieć powinienem. Ktoś wbił mi w ten przebrzydły narząd taką malutką szpilkę, tak delikatnie i powoli jak wybitny chirurg. Tylko kto? Kto trafił w punkt, którego zdawać by się mogło już od dawna nie miałem, a teraz ciągnę się przez świat z bólem serca?
Powinienem być szczęśliwy, że nie z bólem dupy.
Ból dupy można rozumieć dwojako.
Straciliśmy uczucia.
Nic nie boli, nie parzy, nie ziębi. Nie odczuwamy... Czy to przypadkiem nie lepiej? Czy nie powinniśmy cieszyć się z tego, że kiedy spotka nas w życiu kolejne rozczarowanie nie będziemy leżeć, łkając w poduszkę i zaciskając zęby? Nie powinniśmy cieszyć się z tego chłodu serca, który nie pozwoli nam uronić ani jednej łzy po rozstaniu? I w końcu: czy nie powinniśmy cieszyć się z faktu, że cokolwiek nas w życiu nie spotka zareagujemy odruchowo, racjonalnie i bez emocji?
Nie.
Dlaczego łatwiej płakać nam widząc rozstania, śmierci, dramaty rodzinne na szklanym ekranie? Dlaczego wtedy jest nam łatwiej okazywać te ukryte, schowane gdzieś głęboko uczucia?
Dlaczego ja zadaję tyle pytań?

Dziesięć pytań, zero odpowiedzi.
Życie wygrywa ze mną 10 : 0.

Boimy się okazywać emocje i uczucia.
Dlaczego się boimy?
Boimy się, ponieważ nie chcemy zostać odrzuceni?
Przecież to oczywiste, że jeśli powiem komuś, w kim skrycie podkochuję się od miesięcy, że żywię do niego coś więcej niż koleżeństwo czy przyjaźń to spojrzy na mnie jak na niepełnosprawnego umysłowo. Wariat - pomyśli sobie - to na pewno wariat.
Jeśli żyję z kimś bardzo blisko i powiem mu, że naprawdę i szczerze go nienawidzę to co zrobi?
Przykłady mnożą się w nieskończoność...
W życiu zostałem odrzucony już wiele razy, więc mam prawo się bać. Mam prawo nie ufać i nie pokładać nadziei. Ale dlaczego nie ufam też samemu sobie? Co sobie w życiu zrobiłem, że straciłem do siebie zaufanie? Wierzę w życie po śmierci, spokój po burzy, wodę po goleniu. Ufam... Zaczynają się schody. Nie będę próbował wchodzić teraz na górę.

Czy naprawdę na wszystkie nurtujące mnie pytania odpowiedzią jest miłość?
Czy może odpowiedzią jest wiara?
A może odpowiedź to kilka dni czy tygodni w roku, gdy kuląc się pod kocem wylewamy łzy, ślinimy się jak pies ze wścieklizną, a mięśnie wykrzywiają nam twarz pozwalając ustom w skowycie śpiewać niekończącą się litanię porażek i niespełnionych marzeń?


____________________________________________
Nawet gdy ktoś przy swej prawdzie zostać chce,
Czemu pięknie nie umiemy różnić się?
Słowa ranią raz po raz,
Myśli ciążą niby głaz-
Tak niewiele i tak wiele dzieli nas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie