sobota, 13 lipca 2013

We are just lost souls.

Drogi O***.
...

Jesteśmy zagubionymi duszami..? Nie. My straciliśmy dusze. Razem ze mną dusze straciły miliony istnień. Ani jedna łza nie spłynęła po niczyim policzku z tego powodu. Nie z tego powodu. To niewyobrażalne, a jednak to prawda.
Tak, w życiu należy dążyć do samospełnienia i do bycia szczęśliwym. W życiu należy dążyć do znalezienia miłości. Do wszystkiego co dobre należy w życiu dążyć. Nie osądzam Cię, więc zastanawiam się co skłoniło Ciebie do oceny mojego postępowania. Twoim zdaniem jestem moralnie zdegenerowany. Jestem dekadentem moralności. Nie będę zaprzeczać i porównywać się do innych. Być może tak właśnie jest, lecz czy to nie jest subiektywne, względne..? Po czym możemy dokonać osądu, że jest się "nieczystym"..?
Tak, jesteś marzycielem. Smuci mnie fakt, że też kiedyś taki byłem i że ten czas obrócił się w proch, zaginął bezpowrotnie. Mam świadomość, że to wszystko minęło i z pewnością nigdy już nie wróci. Czy to dobrze..? Czy to źle..? A może nie powinno się tego w ogóle oceniać..?
...

Marzenia są rzeczą najpiękniejszą i najgroźniejszą jednocześnie. Są naszym największym skarbem, największą bronią i największą porażką. Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń. Jest tylko zupełnie inne.
Tylko czy zawsze możemy wierzyć w to, że marzenia się spełnią..? I co jeśli cały czas czekamy i nic się nie dzieje..? Co jeśli czekamy i dalej nic..? Czy nie warto ruszyć z miejsca i wyjść im naprzeciw..? Wyjść naprzeciw sobie? Podobno są po to, żeby je spełniać, nie po to, żeby je mieć. Dlaczego więc nie spełniasz swoich marzeń tylko bezczynnie czekasz aż ktoś poda Ci wszystko na tacy..? I czemu w to naiwnie wierzysz..?
Twoja wiara jest piękna. Życie jest inne. 
...

Nie uważam siebie za człowieka ograniczonego czy bezmyślnego. Nie wiem też jak można "rzucać się z jęzorem na pierwszą przystojną napotkaną ( dodajmy: przypadkowo) osobę"..? Otóż moim zdaniem nie można. I dlatego tego nie robię. 
...

Nie wiem dlaczego traktuję to tak bardzo osobiście, może nie powinienem..?
A może jestem na tyle naiwny, żeby uznać, że te słowa były kierowane do mnie..?
Być może jestem aż tak wścibski i szczery, żeby się wtrącić i odpowiedzieć..?
...

Nie powinniśmy robić w życiu wielu rzeczy. A jednak je czynimy..? Czy może z miłości..? 


__________________________________
We accept the love we think we deserve. 

11 komentarzy:

  1. Prawdą jest, że to co napisałem, było napisane w związku z różnymi sytuacjami dziejącymi się wokół mnie, ale to o czym Ty mówisz mi ostatnio ZMUSIŁO mnie do opisania tego, jak bardzo się różnimy w tej kwestii, jak KOLOKWIALNIE się różnimy.
    Jesteś złym pesymistą, pesymistą który w oparciu o swoje przykre przeżycia skreśla możliwość spełnienia się jakiejkolwiek dobrej rzeczy w swoim życiu. Nie wierząc w to, że stanie się 'cud' uciekasz się do złych rzeczy, myśląc że nie robisz nic złego, bo przecież co innego Ci w tym życiu pozostało. I być może nikt nic do Twojej postawy by nic nie miał, bo to w końcu Twoje życie i możesz je przeżyć jak chcesz. Ale Ty zarażasz, zarażasz swym zachowaniem i głosisz swoje chore 'Słowo Boże'. To co piszesz i mówisz dla niektórych ludzi naprawdę nie jest obojętne i to wpływa poniekąd na to co robią, myślą inni. Boję się, że przez takich ludzi jak Ty, ja czy inne 'zagubione' osoby zejdą na tą złą ścieżkę i będą myślały tak jak Ty, a to było by bardzo złe dla świata. Bardzo. I nie bierz tego do siebie, bo to nie ma na celu... obrażania Cię? Nie. Powinieneś z tego wyciągnąć wnioski i zmienić to co jeszcze możesz. Póki nie jest za późno. Póki jeszcze nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że na świecie nie ma dwóch takich samych ludzi, więc różnimy się wszyscy. Owszem, my od siebie różnimy się kolokwialnie, jeśli chodzi o tę kwestię.
    Nie spotkałem się w życiu z dobrym pesymizmem. Ja swoich poglądów i spojrzenia na świat nie nazwałbym pesymizmem, lecz skrajnym katastrofizmem. Z czego to wynika..? Właśnie z różnych sytuacji dziejących się wokół mnie. Pamiętam, że Twoje życie też nie wyglądało kolorowo, czyż nie..? Nie skreślam możliwości spełnienia się dobrych rzeczy. One są, dzieją się. To, że patrzę tylko na porażki jest moją wina i zdaję sobie z tego sprawę. Po prostu porażka jest dla mnie ważniejsza niż sukces, jeśli wpływa na wszystko o co dotychczas w życiu walczyłem. I wydaje mi się, że to logiczne.
    Własnego "Słowa Bożego" absolutnie nie głoszę. Nikt nie musi mieć ze mną do czynienia, przecież każdy ma wolną wolę. Nie uważam też, że moje słowa można podnosić do rangi "Słowa Bożego". ( Inną sprawą jest to, że Bóg jest dla mnie kompletną kpiną).
    Czy uważasz, że moje ( tak bardzo złe) postępowanie wpływa na świat..? Uwierz, ludzie się tym nie przejmują. Świat ma to głęboko w kloace całego bytu.
    Co konkretnie robię źle..? Może to, że żyję jest wielkim niedopatrzeniem..?

    OdpowiedzUsuń
  3. Żadne życie na pewno nie jest niedopatrzeniem. Każdy swoje życia (niezależnie od tego ile ich ma i w jakiej epoce akurat istnieje) powinien przeżyć je jak najlepiej. Jak najlepiej czyli szczęśliwie, bo to o to chodzi ! A czy TY jesteś szczęśliwy? No raczej nie. Więc coś w tym twoim życiu jest nie tak. Powinieneś coś zmienić. Najbardziej w Twoim postępowaniu zraża mnie to, że jesteś w związku. Ale jakim związku ! tak naprawdę to stworzyłeś związek z osobą której w ogóle nie znasz. Zaryzykowałeś, co nigdy nie jest dobrą decyzją. Sam w głębi duszy wiesz o tym, że Go nie kochasz, a jednak robisz z nim takie rzeczy, które powinieneś robić tylko wtedy, kiedy byś Go kochał. Ja tego nie potrafię pojąć. Po co to w takim razie? Przecież takie coś jest bez celu, bez sensu. To jest jałowe i nieprzyszłościowe. Kompletnie bezcelowe i nic nie wnoszące do życia, prócz kilku pustych przyjemności. Pomyśl czasem o tym, co będzie jak spotkasz chłopaka w którym się zakochasz. Pomyśl o tym co mu powiesz o swojej przeszłości. Nie będzie Ci wstyd? Mi by było. I pewnie z tego wstydu zrezygnowałbym z Niego i wróciłbym do starych nawyków. Niech dotrze do Ciebie to, że przez takie zachowanie uniemożliwiasz sam sobie szczęśliwe życie. Szczęście, o które tak naprawdę w Naszym życiu chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pominę temat reinkarnacji.
    Co do szczęścia w moim życiu to jest to zjawisko tak bardzo względne, tak bardzo niepojęte, że ciężko mi o tym mówić. Wydaje mi się, że o szczęściu człowieka nie decyduje jeden czynnik. To jest bardzo skomplikowane, aż za bardzo.
    Jak może Cię zrażać to, że jestem w związku i jak śmiesz w ogóle mówić o moich uczuciach jakie żywię do innych osób..? Nie możesz mieć pojęcia o tym co czuję jak to ująłeś " w głębi duszy". Czyż dyskusja wcześniej nie była o tym, że ja duszę już dawno straciłem..?
    Ciężko mi mówić o tym, czy związałem się z osobą której całkowicie nie znam. Jestem zdania, że człowiek nie może poznać sam siebie w stu procentach, co dopiero mówić o poznaniu drugiej osoby..? Nawet gdybyśmy cali siebie oddali to i tak pozostaną gdzieś w nas nieodgadnione białe plamy, których być może nigdy nie odkryjemy.
    Gdyby nie on, mój Drogi Owieczku, być może nie rozmawiałbyś teraz ze mną, więc proszę nie zarzucaj mi jałowości i bezcelowości mojego związku.
    Co do pustych przyjemności, jak to nazwałeś, to zastanawiam się dlaczego tak twierdzisz. Nie zamierzam się tu uzewnętrzniać, lecz wierz mi lub nie- to nie jest puste.
    Czy w życiu możemy liczyć tylko na jedną miłość..? A jeśli tak, to co się stanie, gdy jest ona nieodwzajemniona..?

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje wnioski dotyczące Twojego związku oparłem jedynie na tym , co sam mi powiedziałeś. Niczego sam sobie nie dopowiadałem, nie śmiałbym.
    Każdy ma prawo do wypowiadania swojego zdania na dany temat, ja już swoje zdanie przedstawiłem i zmieniać go nie będę. Chciałbym tylko, żebyś w końcu był szczęśliwy, bo już dawno chyba nie byłeś. Ale jeżeli twierdzisz że Twój pogląd i kroki podejmowane przez Ciebie są ok, to się wtrącać już nie będę. Będę trzymał kciuki, już nie za to byś się nawrócił, ale za to by ta Twoja droga w Twoim przypadku okazała się poprawna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wytłumacz mi, na co miałbym się nawrócić?
    Na czystość i niepokalanie?
    Jesteśmy ludźmi. Tylko ludźmi.
    A do tego strasznymi hipokrytami.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do tych dwóch ostatnich linijek wyjątkowo muszę się z Tobą zgodzić.
    Nie potrafię Ci powiedzieć słowami na co miałbyś się nawracać. To jest ciężko zdefiniować. Ale tak ogólnie, to chodzi o to byś znów zaczął wierzyć. Żebyś powrócił do tradycjonalizmu, a co za tym idzie, żebyś np w kwestii związku wszystko zaczął budować od fundamentów, bo tak od razu niczego nie zbudujesz. Statystyki mówią, że 70% ludzi zakochuje się w osobach które już zna od dłuższego czasu, a tylko 30% zakochuje się od razu. Ja nawet poszedłbym dalej i powiedziałbym, że te 30% ludzi myli zauroczenie z miłością. Ale nie ważne. Chodzi o to, byś zaczął prostą drogą dążyć do szczęścia i miłości. A nie tak na siłę i bez wiary.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaczął wierzyć..?
    Boga nie ma. Reinkarnacja to bzdura. Wiarę w system można nazwać idiotyzmem, wiarę w ludzi głupotą nieograniczoną.
    Wiarę w siebie mógłbym mieć... Ale w siebie najciężej uwierzyć.
    Prosta droga do szczęścia i miłości..? Czy to nie byłaby dyskusja o niczym..? Czytałem Fromma, naprawdę wnikliwie.

    OdpowiedzUsuń
  9. I widzisz co robisz? Wszystko negujesz i jesteś na nie. Wydaje Ci się że wiara w cokolwiek to szczyt idiotyzmu. Z Tobą nie da się nawet dyskutować bo jesteś już na wszystko z góry negatywnie nastawiony.

    OdpowiedzUsuń
  10. Neguję tylko wiarę.
    I proste drogi do wszystkiego.
    Bo wiara jest pozbawiona sensu.
    A droga do szczęścia nie może być prosta. Nie zawsze to my komplikujemy sobie życie.

    OdpowiedzUsuń
  11. No skoro negujesz podstawę wszelkich podstaw czyli wiarę to dalsza rozmowa nie będzie miała sensu. Mimo wszystko, starałem się. Życzę powodzenia.

    OdpowiedzUsuń

Przeinny w Internecie