Głupich przyzwyczajeń. Tego, że wypisywałeś długopis zamalowując każdy kwadracik w zeszycie.
Odkręcałeś kaloryfer na piątkę, narzekając potem, że jest Ci gorąco i nie możesz spać.
Ochlapywałeś się za każdym razem jogurtem otwierając wieczko.
Siedział przy starym, popękanym stole opierając głowę na rękach. Czuł się zagubiony i nie chodziło tylko o to poczucie setek niewyjaśnionych spraw, zbiegów okoliczności, pytań na które nie dostał odpowiedzi bo być może nawet ich nie zadał. Czuł się już teraz nieswojo we własnych czterech ścianach. Mimo, że pokój był mały, a wcześniej zrobił wszystko by czuć się w nim po trosze chociaż normalnie, nie mógł zapanować nad uczuciem, że przestrzeń go przytłacza. Sufit był za wysoki a sam pokój wyglądał jak korytarz po którym codziennie mogłyby przechodzić setki osób, których nawet nie znał. Wszystkie przedmioty miały dalej taką samą formę, swoje stałe miejsce. Znał je doskonale, choć teraz wydawały mu się obce. Wszystko teraz było obce. A on był po prostu samotny.
Dzisiaj znowu zerwał się w nocy z łóżka, oblany zimnym potem. Nie wiedziałem, co mu się śniło, choć nawet gdybym wiedział to nie chciałbym Ci tego opowiadać. To byłoby zbyt intymne. Chciałem jakoś pomóc, widziałem, że się męczy, przewraca z boku na bok. Próbuje przytulić kogoś, kto właśnie powinien tam leżeć. Zwinął się w kłębek, po policzku spłynęła pojedyncza łza. Taka samotna i bezradna jak on. Taka czysta jak jego dusza... Choć wiedziałem, że on nigdy o tym nie pomyśli.
Poduszka którą objął ramieniem była bardziej martwa niż zwykle. Nie chciała się nawet ułożyć na kształt tego ciała, które pamiętał. Które tydzień temu obejmował i całował. Przy którym zasypiał i czuł się bezpiecznie. Przy którym chciał żyć.
_______________________________________________
Limit życia został wyczerpany. Już teraz dokup pełen pakiet wysyłając sms o treści ZYCIE na 7451. Opłata: 2.46zł z VAT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz