wtorek, 26 lutego 2013

no excuses, no apologies, no regrets.

Bez pożegnania odszedłeś.
Spakowałem Cię. W dwanaście i pół torby.
Nie zostawiłeś absolutnie nic, co mogłoby...
...nic nie mogłoby nic.
Nic nie może nic.
Nikt nie może nic.

Wiesz co..? Nie mam co zrobić teraz z tym drugim łóżkiem. I tak spałeś ze mną. Ale...
Może obleję je tą niedokończoną wódką i podpalę Twoją zapalniczką..?
Taki mój prywatny znicz.
Taki nagrobek. O odpowiednim kształcie i rozmiarze.
Trumna po brzegi wypełniona niczym.

Piję dzień kolejny. Bo przecież whiskey była żoną dla kogoś. A ja mogę mieć męża. I mówcie co chcecie, ale od dziś jest ten whiskey, ten wódka, ten wino, ten piwo. I wszyscy wierni. I wszyscy bezproblemowi.

Przepraszam...



___________________________________________
Płaczę. I wiem, że już nie przestanę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie