piątek, 2 września 2016

Muzyką stoi świat.

 W końcu się udało. Po licznych losu przeciwnościach (o których pisałem dość obszernie tutajtu i jeszcze tutaj) i jakichś innych niedogodnościach z losem absolutnie niezwiązanych mogę dzielić się tym co kłębiło mi się ostatnimi czasy w głowie, latało zapisane na świstkach pięciolinii, skakało zerami i jedynkami w pamięci wewnętrznej mojego komputera, a ukazało podczas mojego Koncertu Dyplomowego, który odbył się dokładnie trzy miesiące temu. Jako, że pamięć jest krótka są zdjęcia, jest nagranie: czyli obraz i najważniejszy ze wszystkiego: dźwięk. Dźwięk moich myśli, moich wzruszeń, nerwów i spokoju, zmęczenia i odpoczynku. Te dźwięki są uniwersalną opowieścią o mnie, która trwała i trwać będzie, bo muzyka jest moim ulubionym językiem. Językiem, który zna każdy człowiek na świecie. Ale żeby nie być gołosłownym i żeby nie gadać zbyt wiele dzielę się z Wami tu i teraz.

Zacznę od końca, bo ktoś kiedyś powiedział, że muzycy są strasznie nieuporządkowani, zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie. Tak więc nieuporządkowanie: "Ballad for O. (alternate take)".



Czwarty (od przodu) i drugi (od końca): "Ballad about me". I to jest naprawdę mój bardzo ulubiony utwór, a nieczęsto się zdarza, żebym podchodził do swojej twórczości bezkrytycznie.



Teraz powiem niewiele: "Jaki jesteś smutny".
 

Drugim utworem podczas koncertu był "Jesienny". No i prawdą jest, że powstawał jesienią, w tramwajach, przejściach podziemnych, parkach i na zimnych, wilgotnych gdańskich plażach.


A co było pierwsze? "Ballad for O." ale bez orkiestry smyczkowej.



Nie wiem czy dotrwaliście i wysłuchaliście moich myśli. Jeśli tak to było mi bardzo miło, jeśli nie jest mi bardzo źle (ale skoro nie dotrwaliście, to tego też nie przeczytacie). Mam nadzieję, że jeszcze nie raz w moim jakże przeinnym życiu zdarzy się popełnić taki koncert, bo mimo wszystkich trudności- wspominam ten dzień jako jeden z lepszych w moim ponad dwudziestoletnim życiu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie