Z klatki D zniknął już napis "Wiara, nadzieja i miłość" ale przekształcił się najpierw w "Wara, nadzieja i miłość". Kiedy spojrzałem kolejnym razem z miłości zrobiła się "ość".
Z miłości na ości.
Teoria bezwzględności.
Sesja się kończy, ludzie mi patrzą w okna, zazieleniło się już do końca i zielenić się już nie będzie, jakaś mewa osrała mi parapet, dziwka. Nad morzem wieje tak, że piach wbija się w intymniejsze zakątki odzienia mego, niebo jest niebieskie, kadra profesorów na mojej uczelni powinna odejść do lamusa, jest już prawie lato, w tramwajach zaczyna pachnieć potem, muszę sobie koniecznie znaleźć pracę, komunikanty spadają na ziemię, prezydent-elekt wniebowstąpił, czytam o pięciu pożądaniach w buddyzmie, znam adresy nieznanych mi ludzi, ciasto francuskie tak bardzo się kruszy, solarium to trumna z oświetleniem, kupiłem dziś w lumpie całkiem przyzwoitą koszulkę za całe cztery złote i pięćdziesiąt groszy, trochę mało światła mam na pisanie. Jest cudnie, nie mam żadnych wątpliwości, ludzie pojawiają się w niewłaściwych miejscach o niewłaściwym czasie albo też w tych samych okolicznościach ja mówię o nich zbyt głośno. Teraz czytam o buddyjskich dziesięciu złych uczynkach. Shake waniliowy Danio jest niedobry, karma wraca, Duda jednak naprawdę będzie prezydentem, a myślałem, że to tylko zły sen, na zewnątrz jest nieco zimno, właśnie wybiła północ, lubię swoją wielką płytę, mam to gdzieś, lubię nocą włóczyć się, whisky bym się napił, muszę ten plan wprowadzić w życie. Kwiatki czekają na przesadzenie, okna na umycie, skóra na opalanie, jaja na golenie, mózg na totalne zniszczenie. Chciałbym nagrać płytę, może chociaż mój anonimowy sąsiad by kupił skoro tak o Artyzmie wielką literą pisanym mówi.
Tak było.
Sesja się już skończyła, spędzam ostatnie dni w pracy, aż żal dupę ściska, zapewne zaciśnie też pasa, jeśli szybko kolejnej pracy nie znajdę. Kadra profesorska tak naprawdę się nadaje, ale nie do swojej pracy. Może szparagi w Niemczech? Może do Czech? Lampki, zarówno te orientalne jak i te mniej orientalne są ładne, stosunkowo niedrogie- zależy też o jakich stosunkach mowa. Do pracy wrócił cukier, dzięka bogu, bo nie lubię gorzkiej herbaty. Przypomniałem sobie właśnie, że papier toaletowy Kaczory ma już ponad dwudziestoletnią tradycję, choć nie wiem czy można go jeszcze kupić. Właśnie- muszę zrobić zakupy w Tesco, bo mam własne cebulackie bony. Umyłem już okna, ale nie przesadziłem kwiatków. Palę dalej, może nawet więcej, ale trzeba na coś umrzeć. Może z miłości? Z czegoś trzeba też żyć. Z miłości się chyba nie da, hę? Siąpi sobie trochę, ślumpa delikatnie. Całkiem sympatycznie ten deszcz wygląda. Ludzie dalej patrzą w okna, wczoraj byłem świadkiem przeuroczej rozmowy zaopatrzonej w różnorakie przecinki, których w co przyzwoitszym gronie lepiej nie przytaczać. Papierosy rzucały się desantem z każdego piętra z niezmienną od kilku lat częstotliwością. Muszę zacząć myśleć o dyplomie. Muszę się czegoś napić bo mi sucho w gardle. Muszę być bogaty, żeby się jebnąć na gorącym piasku na Malcie i mieć w dupie Polskę z wielkiej płyty. Piję trzecią herbatę, jem Michałki w każdej odmianie, makaron z curry już skonsumowany- ułożył się ładnie. Oddycham pełną piersią, wyłączyłem myślenie, życie jest piękne kiedy jest się po prostu głupim.
A Gdańsk wygląda jak przed najazdem dementorów.
Tak jest.
Szczęśliwie żyję tylko z własnym kotem w głowie, innych nie mam. Może to i dobrze, nie muszę latać jak dzika świnia z odkurzaczem dzień w dzień i w tę i nazad. Lewy przedsionek i komora już wypełnione po brzegi, resztę zajmuje mój egoizm. Lokatora znalazłem sympatycznego, muzyk- nie muzyk, ważne, że nie gej, przecież to to wody zużywa tyle, że ledwo w rury się mieści. Piosenki piszę, czuję się czasem jak Ewelina Lisowska, może nieco bardziej wyedukowana. Rzuciłem słuchawkę na biurko i znalazłem całkiem sympatyczną pracę, ale nie powiem gdzie, bo mnie tajemnica zawodowa zobowiązuje. Psa chciałbym mieć na gorącym dachu mojej głowy, który by się tak jakoś nie kudlił, sam wychodził na spacery i był w ogóle do rany przyłóż. I żeby się plątał pod nogami jak będę robić makaron z curry nalewając sobie w międzyczasie kolejny kieliszek białego półsłodkiego. Albo i dwie szklanki whisky.
Tak będzie.
_________________________________________________
Muchomory na humory, grzybki w sosie na muchy w nosie.
Było jest i bezie
OdpowiedzUsuńWidziałem Cię dziś na dole
Szczęśliwy
Dorwal Curry Michałka
Całkiem białego półslodkiego
-Skąd na takie rarytasy kasa
Wpadne w wakacje pod brzwi nie brązowe
Wezmę Cię na spacer w tereny nie Dudowe
Aktualnie na zawsze zapale fajkę sasiedzie
Dobrze ci się żyje i z pracą wiedzie
Szczęśliwy jak widzę
Sesja skończona
Patrzę na balkon na Ciebie
A serce mi kona
Było jest a czy tak będzie
Makaron Michalkowy
Curry sos muchorowy
Wolny czas mówisz masz obecnie
Pamiętam o Tobie
A niech piasek w nas obu
Się wetrze
Pies I kot?
Pat i kot, kot i Pat
Przyjaciele od lat?
Nie, za krótko się znamy
Śpij z uznaniem
Jutro znow będę Cię czytać.
W.
Będzie, jest: czy było?
OdpowiedzUsuńByłem dziś na dole-
szczęśliwy.
Całkiem białe, półsłodkie
wypracowane grosze.
Prezentów kilka.
Wakacje już trwają,
Drzwi stoją jak były.
Pal, cóż masz robić
ale dymu brak.
Albo okulary- zbyt słabe.
Szczęśliwy, jak bardzo.
Tylko czym balkonem?
Czy człekiem jest może?
Serce- na kotlety.
Było, jest i będzie
Cud makaronowy
Curry, pięć irysów
Sos muchomorowy
Wolny czas? Cóż to?
Ja o Tobie nie.
Piasek niewybredny-
wciera się w każdego.
Jak pies i kot?
Jak kot i Pat?
Przyjaciele? Nie no, jak?
Wstałem bez uznania.
Czytam sam siebie,
nieco zaskoczony.
I ciekawe kiedy ujrzę tu
kolejny (jak i mój dziwny)
wierszyk Pana Wu.
Jutro będę pisał
OdpowiedzUsuńDziś spać pragnę jedynie
Kochać być życie
Dobranoc Wy od W.
Wu - Wy sobie
OdpowiedzUsuńByło, będzie… Tobie?
Szczęście na dole
róże na górze
Prezenty, nie (,) ściema?
Pewnie bon bądź też premia
- premiera
Wakacje, wierzysz w czas wolny?
Drzwi pomalujesz, by
Przechodzień przezorny
Trafił po blogu
Na drzwi drzewiane
Koloru dąbu
„Qwa dębu” – ten kolor polecany
Serce zmielone: obsmażyć
dwustronnie, posmarować
czosnkiem, ułożyć w dłoni
wygodnie
Nie ssać, nie macać, chrupać
Jeść cało w przeciągu nagim
Pół piętra poniżej, bym mógł to zobaczyć
Muchomory najlepiej smakują
teściowej!
Cukier krzepi bezdusznych!
No może tych z iryskami
nazwijmy: wyjątkiem
Kota Pawłowi
Pata Kotowi (?)
Czytaj Przezornie
Zagraj dziś głośniej
Włożę okulary
Lepiej usłyszę
Ciszę
Prezenty, prezenty-
OdpowiedzUsuńZero wątpliwości.
Trzecie piętro puste jakieś,
samotne.
Co do przepisu
to nie zastosuję.
Prędzej bym chyba
przeszedł na wege.
Gram głośno,
słuch mi już umiera.
a usłyszeć ciszę
chciałbym tak bardzo.
Piętro nad piętrem
OdpowiedzUsuńSchody przed schodami
Prezenty dostajesz
Podziel się z…
Sąsiadami
Nie stosuj byle
Przepisów sercowych
Nie marudź miłością
Bądź sobą, bądź zdrowy
Nie jedz wege – to grozi impotencją
- mądrość Pana W.
Słuch i oczy masz ciągle ospałe
Pukam do Ciebie, lecz
Nie słyszysz mnie wcale
Zamknij się w pianinie – cisza to nad cisze
Graj dalej sercem,
Wpadnę
I to
usłyszę
Ale...
Czy nikt Pana nie uczył, mój drogi Sąsiedzie,
OdpowiedzUsuńŻe nieznajomy cukierkiem pewnie cie uwiedzie?
Że nie można ręki ot tak do kogoś wyciągać,
bo można na łeb swój problemów naściągać.
Przepisów nie stosuję, uwierz mi na słowo,
Żaden się nie sprawdził i było kolorowo;
w złym tego słowa oczywiście znaczeniu-
Minął już czas jakiś, uległem douczeniu.
Co do miłości to temat pominę z przyczyny
takiej, że nie chcę by ktoś z niej robił sobie kpiny.
Wege nie jem, nie jem nic prawie w ogóle
Trochę pizzy, makaronu, jogurty w szczególe.
O impotencji racz mi waść napisać za lat kilka
Teraz mnie i jemu wystarczy jedna chwilka-
więc mną się nie przejmuj, masz chyba lustro w domu
A o tym co w nim zobaczysz nie mów już nikomu.
Co do oczu- alergia. Nie mam na to wpływu,
co do uszu- by słuchać kogoś nie mam dziś motywu.
Pianino za małe, prędzej jakaś szafa
Która stoi w mieszkaniu- kaprys scenografa.
Sercem grać się nie da, bo ono nie pozwala
Robotę całą trudną na palce i mózg zwala
A samo się wyłącza i koi muzyką
I czeka wypełnione brzmiącą akustyką.
Wpadnę i to usłyszę, tylko powiem "ale?"
Słuchasz kiedyś siebie?
Czy już nie słuchasz wcale?
Wakacje, urlop minęły. Wstaw coś błagam nowego a i komenty też koniecznie.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPoszukuję w tych tekstach
OdpowiedzUsuńJakiejś głębszej treści-
Najedzony, napity-
W głowie się nie mieści.
Czytam osobno
Wszystkie komentarze
Lecz nie rozumiem za grosz tego.
Czy czas to pokaże?