niedziela, 12 maja 2013

Ulica Mariacka

Wiele z rzeczy minionych do dziś mnie onieśmiela.
Wielu ludzi do dziś wprawia w zakłopotanie.
Na widok niektórych oczu swoje wbijam w ziemię.

Wypiłem do końca ostatnią kawę w moim życiu. Gorący, gorzki płyn spłynął z dna kubka zostawiając za sobą osad. A więc to jest tak naprawdę jedyna wróżba na przyszłość. Czarne fusy układające się w formy bezkształtne, bezżywe, bezuczuciowe.
W zatęchłym powietrzu unosił się zapach tej taniej kawy, wczorajszego oddechu, niedzisiejszego potu. Oderwałem wzrok od ekranu i spojrzałem przez na wpół zasłonięte zakurzonymi żaluzjami okno. Świat umierał pędząc a ja razem ze światem pędziłem i umierałem, tak cały czas, na wieki wieków, a. Świat pędził umierając, ale przyspieszał, coraz bardziej i bardziej i choć był już u kresu sił to nie poddawał się i dalej szedł w zaparte a razem z nim te miliony ludzi którzy woleliby się rano nie obudzić. Albo obudzić się i stwierdzić, że dziś mogą już odpocząć, bo przecież nie czeka ich nic oprócz śmierci.
Na ulicy pomimo lodowatego deszczu zacinającego ze wszystkich stron były tłumy. Kałuże rozbryzgiwane przez spieszne kroki przechodniów z minuty na minutę robiły się coraz większe i nawet dzieci ubrane w kolorowe kalosze przestały już skakać i śmiać się radośnie. Długi Targ. Osowiały Targ.
Za oknami sklepów powoli znikały sztuczne bursztyny, pocztówki i wielkie parasole osłaniające stoliki restauracji. Znikali kolporterzy, uliczni handlarze pochowali się w bramach razem ze swoim towarem.
Szedłem zasłaniając twarz czarnym parasolem, sam siebie chowając w sobie. Zamykając się na tych, którzy z szybkim biciem serca przechodzili obok mnie. I tak się mijaliśmy nie wymieniając spojrzeń. Nie wymieniając uśmiechów, bez żadnej mimiki, obojętnym ciałem, obojętnym krokiem.
I oni nie wiedzieli, że ja wypiłem ostatnią w życiu kawę właśnie dzisiaj.
Patrzyli tylko jak spadam w nurt tej sinej rzeki w brudny, majowy poranek. Przeszyty deszczem, przewiązany mgłą, przepłakany smutkiem. Zobaczyłem tylko jak starsza pani uczyniła znak krzyża.
A potem leciałem i nie zobaczyłem już nic. Pomyślałem tylko: ostatnia kawa w życiu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie