Na czym opiera się życie? Czy na jednym z tych filarów które my sami podpieramy i sami dla siebie zgubą jesteśmy czy może jest jednym z tych, który podpierają inni ludzie i to od nich zależy czy żyć będziemy czy nie?..
Moje życie nie opiera się na niczym. Unosi się we mgle, lewituje jak róża Salvadora, nie potrzebuje oparcia.
To znaczy... Potrzebuje go, ale tę myśl usilnie z mojej głowy wypieram. Bo przecież poradzę sobie sam, naprawdę dam sobie radę, nie potrzebuję nikogo i niczego aby... Aby co? Osiągać..? Zdobywać..? Trwać..? Egzystować..? Żyć?
Z nocy na noc, kiedy spać nie mogę uświadamiam sobie, że moje życie zawdzięczam innym. Że moje istnienie, pamięć i niepamięć, te dobre i złe wspomnienia, te chwile gdy chciałem by czas stanął w miejscu- to wszystko zawdzięczam innym. I choć życie moje usilnie stara się na nikim nie opierać to czuje, gdzieś pod skórą dotyk tych dziesiątek dłoni, które nie pozwalają mu upaść, choć ono pragnie się stoczyć.
Moje życie podpierają też dłonie jednego mężczyzny. I każdego dnia czekam, aż on obudzi się, otworzy oczy i znów stanie się oparciem dla mojego życia. Dlatego staram się nie wstawać pierwszy- czekam zawsze na niego. Wydaje mi się, że On czasami jest zmęczony i wiem, że drętwieją mu ręce. Że nie ma już sił i chciałby odpocząć.
I wtedy nie wiem co mam robić... Upaść?
_________________________________
Lepiej stać w miejscu czy się staczać?
Oczywiście, że się staczać! Ruch jest dobry dla zdrowia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz