Społeczne zepsucie, moralną degrengoladę, dekadentyzm i hedonizm w trzech jego rodzajach uznawałem dotąd za namacalnie obecne, lecz mimo wszystko dalekie ode mnie. To było dotąd jak opowieści z dzieciństwa, że ktoś widział murzyna.
Rozczarowałem się.
Autobus wyjechał z Polski.
Kilka dni temu widziałem rzeczy nieznośne dla mnie. Nieakceptowalne przez moje wnętrze i zewnętrze, ale jednak musiałem się temu poddać i zamknąć oczy.
Powiedzieć, że nie widzę nic, że mnie to nic nie obchodzi.
Chociaż tak naprawdę widziałem wszystko i obchodziło mnie to być może nawet bardziej niż powinno.
Pozwalamy sobie na za dużo. Tym bardziej kosztem innych.
Zadaję się ze złodziejami, ba! Sam w tym procederze uczestniczyłem, choć przecież niczego nie ukradłem.
Asertywność, kultura, człowieczeństwo, moralność i wszystko co przecież takie ważne zostało za granicą Polski. Nie to, że jestem strażnikiem wartości i spaczonej jak na te czasy moralności.
Po prostu wewnętrznie analizując te wszystkie zdarzenia, na które nie ma przecież wytłumaczenia, czuję się z tym osobiście źle.
Autobus wrócił do Polski. Kilka rzeczy zmieniło w międzyczasie właściciela.
Mogę mieć własne zdanie, wy możecie mieć je w dupie.
Pozdrawiam akowców, doliniarzy i tycerów.