piątek, 6 stycznia 2017

Nowy rok, nowa ja.

Halo, tu pogotowie ratunkowe.
Halo, tu Teresa od Bezdomnych.

Weszliśmy z impetem w całkowicie nowy rok, pozbawiony skaz, blizn, zbędnego pierdolenia, na wallu widzę mające mnie motywować obrazki, w stylu "365 niezapisanych kartek Twojej własnej, niepowtarzalnej historii", standardowe "nowy rok, nowa ja", nowe wydarzenia "Zostanę dzikiem na siłowni", rzucam palenie, nie piję, będę czytać książki, "W 2017 odwiedzę wszystkie pasma górskie w Polsce!".
Gdybym powiedział, że ja sobie niczego nie postanawiam, to skłamałbym bardzo. Bo na przykład w zeszłym roku wziąłem udział w wydarzeniu "W 2016 jeszcze bardziej pokocham majonez" i udało mi się! Majonez stał się moją jakże spełnioną i w pełni odwzajemnioną miłością. W tym roku też coś kliknę bezwiednie, może coś z oregano, albo pisaniem magisterki w Sylwestra. I się pewnie spełni, bo moja determinacja i stanowczość w rzeczach tak mało istotnych jest nie do opisania. (Tak, praca magisterska jest mało istotną rzeczą, za oregano przepraszam- jest istotne).

A propos tych magisterek, egzaminów, kolokwiów, studiów w ogóle, to zastanawiam się czy teraz jest ten czas. Bo pókiśmy piękni, młodzi, zdrowi, sławni i wspaniali to na jaki chuj się męczyć i przepracowywać, skoro można by hodować owce, paść kozy, karmić świnie, jeździć konno i łamać sobie nogi na alpejskich stokach. A propos stoków narciarskich (przepraszam za te nieustanne dygresje) to chciałem dzisiaj iść na biegówki, ale nigdy w życiu tego nie robiłem i jak już ubrałem te śmieszne buty i spojrzałem na narty to przeraziła mnie ich długość i stwierdziłem, że jednak zostanę w domu i rozpalę w kominku- to też nie należy do najłatwiejszych czynności, ale w końcu się udało i teraz pachnie palonym drewnem, jest ciepło, iskry strzelają, za oknem śnieg- zajebiście filmowy obrazek, a ja w dodatku mogę się nim beztrosko rozkoszować.

I patrzcie jakżem płynnie przeszedł od studiów do milutkiego leniuchowania.

Wracając do nowego roku, to będzie to super fajny rok- tako rzecze Zwierciadło i jakiś tam horoskop bardzo znanej pani astrolog. Więc ja jej ufam i czekam, aż mi Jowisz wejdzie w... znak. Ostrzegali mnie jedynie przed zbytnią frywolnością finansową, ale jak można szastać czymś, czego się fizycznie nie ma? Spać więc będę spokojnie, a na następne 365 dni (wiem, że już mniej, ale błagam, nie każcie mi odejmować) życzę Wam tego spokojnego snu właśnie, spokoju ogólnie i uspokójcie się po prostu.
Tragedii nie będzie, prawda?
_______________________________________________________
A świat tańczy po kostki w błocie, po trupach idzie, biegnie do piekła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie