Jest już jesień. Stwierdzenie wczesnoszkolne wręcz w życiu dorosłym okazuje się niecodziennie skomplikowane. Bo jest już jesień i co? Smutno, szaro, blado, mętnie, buro i ponuro? Kolorowo, chłodniej, wietrzniej ( w Trójmieście bez różnicy), liściasto, zgniło, umierająco?
Jest jesień i tyle.
Wybory wygrywa bezprawie i niesprawiedliwość, platforma wiertnicza musi otrzeć łzy. ("Nie płacz Ewka, bo tu miejsca brak..."). Ku mojemu prywatnemu zdziwieniu do sejmu nie weszła lewica. Jedni się cieszą, geje płaczą, ogólnie chyba nastroje powyborcze są jakoś proporcjonalnie rozłożone, choć więcej ludzi chyba płacze, że jakim cudem, że to wszystko nie jest możliwe. Ja w wybory wierzę, nie wierzę zaś w ich skuteczność. W ich efekty nie wierzę.
Już po wyborach i tyle.
Za kilka dni, w piękny Krajowy Dzień Stawiania Zniczy na Lastriko mam swoje dwudzieste drugie już urodziny. Nie żebym specjalnie się cieszył, ani zamartwiał. Mam urodziny i tyle.
Już trzy akapity mam w tyle. I a propos tyłów dodam, że jeden taki kolega mojej koleżanki, nie znam imienia niestety, zawsze ma wszystko w tyle i wykazuje patologiczną chęć imponowania i ów tył pokazuje na drugim planie zdjęć z każdej wycieczki szkolnej. Może pokazuje chłopak co ma najlepszego? Może i ja powinienem zacząć? Ale warunki atmosferyczne w Polsce niekoniecznie pozwalają na pokazywanie dupy w każdym napotkanym obiektywie. Chyba dostałbym wilka...
Co do tyłów to też tyle.
Widziałem dzisiaj rzecz wprost niesłychaną.
Jadę normalnie jak glonojad w jednej z wielu starych gdańskich stopiątek. O dziwo siedzę. Siedząc słucham muzyki, połączenie takich czynności nie jest dla mnie specjalnie skomplikowane. Dodatkowo patrzę. Wśród natłoku tych czynności oczom mym ukazało się białe Reno Clio. Nowe- choć nie ma to żadnego znaczenia. Za kierownicą tegoż samochodu siedziała pani blondynka. Farbowana, widać było, lat względnie niewiele na karku miała. Przez uchyloną szybę pali w tym Clio papierosa, Marlboro czerwonego (miałem okulary). W obrazku nie ma nic dziwnego, nawet chciałem przestać na nią patrzeć z wiadomych względów, kiedy nagle pani podniosła do ust butelkę. Szklaną butelkę do połowy wypełnioną piwem Desperados. Zdębiałem. Tramwaj stał na światłach, ona też. Pociągnęła parę ładnych łyków i oddała butelkę komuś kto siedział obok. Nie mogłem wyjść z oszołomienia przez kolejne pięć przystanków.
Muszę się kiedyś napić przed jazdą tramwajem. Może wtedy nic nie będzie mnie tak szokować.
__________________________________________________________
"Bez Ciebie znaczę mniej niż pocztowy znaczek. Bez Ciebie jest mnie pół".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz