W końcu się udało. Po licznych losu przeciwnościach (o których pisałem dość obszernie tutaj, tu i jeszcze tutaj)
i jakichś innych niedogodnościach z losem absolutnie niezwiązanych mogę
dzielić się tym co kłębiło mi się ostatnimi czasy w głowie, latało
zapisane na świstkach pięciolinii, skakało zerami i jedynkami w pamięci
wewnętrznej mojego komputera, a ukazało podczas mojego Koncertu
Dyplomowego, który odbył się dokładnie trzy miesiące temu. Jako, że
pamięć jest krótka są zdjęcia, jest nagranie: czyli obraz i
najważniejszy ze wszystkiego: dźwięk. Dźwięk moich myśli, moich
wzruszeń, nerwów i spokoju, zmęczenia i odpoczynku. Te dźwięki są
uniwersalną opowieścią o mnie, która trwała i trwać będzie, bo muzyka
jest moim ulubionym językiem. Językiem, który zna każdy człowiek na
świecie. Ale żeby nie być gołosłownym i żeby nie gadać zbyt wiele dzielę
się z Wami tu i teraz.
Zacznę od końca, bo ktoś kiedyś powiedział, że muzycy są strasznie nieuporządkowani, zarówno wewnętrznie jak i zewnętrznie. Tak więc nieuporządkowanie: "Ballad for O. (alternate take)".
Czwarty (od przodu) i drugi (od końca): "Ballad about me". I to jest naprawdę mój bardzo ulubiony utwór, a nieczęsto się zdarza, żebym podchodził do swojej twórczości bezkrytycznie.
Teraz powiem niewiele: "Jaki jesteś smutny".
Czwarty (od przodu) i drugi (od końca): "Ballad about me". I to jest naprawdę mój bardzo ulubiony utwór, a nieczęsto się zdarza, żebym podchodził do swojej twórczości bezkrytycznie.
Teraz powiem niewiele: "Jaki jesteś smutny".
Drugim utworem podczas koncertu był "Jesienny". No i prawdą jest, że powstawał jesienią, w tramwajach, przejściach podziemnych, parkach i na zimnych, wilgotnych gdańskich plażach.
A co było pierwsze? "Ballad for O." ale bez orkiestry smyczkowej.
Nie wiem czy dotrwaliście i wysłuchaliście moich myśli. Jeśli tak to było mi bardzo miło, jeśli nie jest mi bardzo źle (ale skoro nie dotrwaliście, to tego też nie przeczytacie). Mam nadzieję, że jeszcze nie raz w moim jakże przeinnym życiu zdarzy się popełnić taki koncert, bo mimo wszystkich trudności- wspominam ten dzień jako jeden z lepszych w moim ponad dwudziestoletnim życiu.