Codziennie, może nie z samego rana, ale jakoś przed południem powiedzmy, rozpoczynam rytuały człowieczeństwa. Ściągam z siebie kołdrę i pozwalam, by dotknął mnie chłód: chłód temperatury pokojowej. Bez zastanowienia odświeżam maila, stronę dwóch banków, klikam głupio w białą literkę "f" otoczoną granatowym kwadratem.
Wślizguję się w klapki, gumowe i też granatowe i wychodzę na zewnątrz zapalić pierwszego tego dnia papierosa. Marynuję sobie płuca mentolową mgłą, chłód podwórza dotyka mnie nieco dotkliwiej. Rękami, które są niesamowicie sine i popękane otulam dużą szklankę z kawą doszczętnie połączoną z mlekiem rozgrzanym w mikrofali przez półtorej minuty. Chmury inspirowane kolorem moich dłoni przetaczają się ciężko po rozgniewanym niebie.
Z reguły nic nie jem, choć czasem tak jak dzisiaj ktoś o dobrym nad wyraz sercu zrobi mi śniadanie. Czasem tego nie rozumiem, bo przecież niczym sobie nie zasłużyłem.
Następnie dotykam stopami zimnej podłogi, zasuwam za swoim nagim ciałem mleczne szkło i trzęsąc się razem z zimną wodą stoję i patrzę na ten rozedrgany spektakl. Potem wszystko się zmienia.
Wślizguję się w klapki, gumowe i też granatowe i wychodzę na zewnątrz zapalić pierwszego tego dnia papierosa. Marynuję sobie płuca mentolową mgłą, chłód podwórza dotyka mnie nieco dotkliwiej. Rękami, które są niesamowicie sine i popękane otulam dużą szklankę z kawą doszczętnie połączoną z mlekiem rozgrzanym w mikrofali przez półtorej minuty. Chmury inspirowane kolorem moich dłoni przetaczają się ciężko po rozgniewanym niebie.

Następnie dotykam stopami zimnej podłogi, zasuwam za swoim nagim ciałem mleczne szkło i trzęsąc się razem z zimną wodą stoję i patrzę na ten rozedrgany spektakl. Potem wszystko się zmienia.
Budzę się. Z każdą gorącą kroplą odbijającą się od moich barków. Z każdą kroplą spływającą po karku, nabieram w płuca kłęby pary i się budzę. Kiedy po kilku chwilach tej orgii kropel chwytam za chromowane uchwyty mlecznych drzwi wiem, że będzie mi znów zimno.
Więc wycieram to ciało, mocno i najszybciej jak się da. Szorstki ręcznik zostawia na mojej skórze czerwone pręgi, a woda kropla po kropli ginie w splocie nitek. Stawiam stopę na dywaniku, patrzę na odbicie nagiego mężczyzny w lustrze i czasem zastanawiam się czy to co widzę to naprawdę ja. Ale kiedy postać w lustrze ubiera w tym samym momencie te same gacie co ja, no to raczej to musi być prawdą. Nie jestem taki całkiem do niczego, mam kości i mięśnie, włosy, tłuszcz gdzieniegdzie. Jestem takim normalnym człowiekiem.
Więc wycieram to ciało, mocno i najszybciej jak się da. Szorstki ręcznik zostawia na mojej skórze czerwone pręgi, a woda kropla po kropli ginie w splocie nitek. Stawiam stopę na dywaniku, patrzę na odbicie nagiego mężczyzny w lustrze i czasem zastanawiam się czy to co widzę to naprawdę ja. Ale kiedy postać w lustrze ubiera w tym samym momencie te same gacie co ja, no to raczej to musi być prawdą. Nie jestem taki całkiem do niczego, mam kości i mięśnie, włosy, tłuszcz gdzieniegdzie. Jestem takim normalnym człowiekiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz