Ten wyraz jest jakiś nietego. Po prostu mi się nie podoba.
Ale doskonale wyraża to co mogę powiedzieć ostatnio o swoim życiu. I nie chodzi o to, że jakiś stary dziad w tramwaju właśnie opluwa mi kark kaszląc, tylko o to, że właśnie w słuchawkach gra mi Dancing Queen Abby.
I pędzę sobie przez swoje ukochane miasto starą stopiątką i wiem, że nie może być lepiej. A jakby było to z zachwytu bym zszedł.
Tramwaj na Dworcu Głównym opustoszal, zrobiło się chłodniej i jeszcze bardziej sympatycznie. Ktoś je frytki z maka, a ja czuję, że nie muszę patrzeć na ładnych facetów. Mam ich po dziurki w nosie, poza tym wystarczy mi jeden, a nie całe tabuny czy bataliony.
Słońce świeci dziś pięknym blaskiem, jest ciepło i o dziwo nie wieje jak przez kilka ostatnich dni. Starsze panie dalej są niesympatyczne, ale dawno już stwierdziłem, że świata nie zmienię, a one siedzące miejsce w tramwaju zmienią niedługo w leżące na cmentarzu. Ewentualnie niektóre z nich przyjmą pozycję stojącą w urnie. Może dlatego chciałbym mieć normalny grób, co by zająć swoją ulubioną pozycję i żeby mi wszyscy dali święty spokój, co jest rzeczą absurdalną bo sami mnie do tego grobu wpędzą.
A!
Narzekam ostatnimi czasy ( nie żebym jakoś rzadko narzekał) na brak weny. Siedzę, macam po kretyńsku te klawisze i zastanawiam się jak tu napisać coś co będzie ładne i w dodatku nikt tego wcześniej nie napisał. Zaiste trudna sztuka.
Ale nic pan nie zrobisz, wygrana w totolotka to raczej nie dla mnie i pogodzić się muszę ze swoją przynależnością do klasy średniej. Zresztą co by człowiek miał z tymi milionami robić? Tylko w głowie od tego wszystkiego się może pomieszać, a ja już mam pomieszane aż zanadto.
Wyczekuję też, jak rencista przekazu pocztowego, chwili w której wszyscy opuszczą mieszkanie, zdadzą swoje licencjaty i magisterki, wyprowadzą się jak najdalej, a ja w końcu będę mógł palić papierosy z czystym sumieniem malując ściany w jakieś nowe bohomazy. Farb przeróżnej maści mam dostatek.
O tak. Jakiś starszy pan właśnie stanął obok mnie, skasował bilet i już mnie tą aktówką, którą nosi ze trzydzieści lat, zaczął tłuc po nogach. Że niby tramwaj tak trzęsie i mu ta teczka wylniała wpada w rezonans. Już mi lata kroczem koło ucha, na litość boską, czemu młodzi tak nie robią? Ach, zapomniałbym- musi jeszcze trochę poherchlać, pokaszleć i poodkrztuszać. Cóż za sztuka niewerbalnej komunikacji! Teraz śmiało mogę stwierdzić czego się człowiek uczy przez całe życie i do czego dąży. Mianowicie do tego, żeby swoimi zabiegami, aktorstwem na najwyższym poziomie pokazać jak bardzo jest chory, jak bardzo mu na tym miejscu zależy. Jeśli robi to nie używając słów, to dostaje od motorniczego bon na zakupy w Biedronce. To jest to czego się uczy. A to ze dąży żeby mieć tylko miejsce w tramwaju tego mówić nie muszę. Zastanawia mnie fakt ileż tych babć jeździ na najbliższy mniej zaludniony przystanek w drugą stronę, albo i na pętlę nawet po to, żeby już jadąc w kierunku właściwym mieć zapewnione miejsce siedzące w pierwszej klasie to jest pierwszym wagonie.
Oby cześć z nich kopnęła w kalendarz do dziesiątego maja. Choć i tak wątpię że młodsze pokolenie dokona właściwego wyboru, bo ciężko się to robi... wyboru nie mając.
________________________
The winner takes it all!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz