niedziela, 12 stycznia 2014

Nieporadny.

Idzie już takie to-to.
Drepcze sobie małymi stópkami, przebiera drobnymi nóżkami.
Cały czas patrzy na chodnik przed sobą, nie odwraca głowy w inną stronę, nie chce się przewrócić. Zero ma z tych marzycieli  nosem i głową całą w chmurach zanurzonych.
Idzie powolutku. Stąpa po ziemi z największą uwagą na jaką go stać.
Doszedł w końcu, wbiega podskokami na parę schodków, dzwoni dzwoneczkiem.
Czeka, aż ktoś mu odpowie. Wie, że domofon tam w środku brzęczy niecierpliwie.
Cicho-sza.
Przecież przydreptałem, dlaczego nie chcesz mnie wpuścić..?!
Przełamałem się jednak i otworzyłem drzwi. Spojrzałem w dół. Podniósł główkę i spojrzał na mnie tymi wielkimi, niebieskimi oczami.
-Cześć, Maluchu.
-Cześć.
Nie rozmawialiśmy zbyt wiele, powietrze gęste było, czułem dystans ogromny między nami.
Czy już wtedy zaczęło do mnie to docierać..? Czy już wtedy zacząłem uświadamiać sobie, że..?
Noc głucha zapadła nad miastem, sen zmorzył większość małych duszyczek, ale ja nie mogłem zmrużyć oka. Kuło mnie w serce to uczucie, tak, dokładnie to uczucie, którego tak się bałem, którego tak nie chciałem. Dwanaście godzin później zniknęło bezpowrotnie.
(...)
Pożegnaliśmy się bez zbytniej czułości.
Nigdy przecież tej czułości między nami nie było.
Wiem, że już się raczej nie zobaczymy.
__________________________
Próżnoś krytyki się spodziewał,
Nie dam Ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet "Pies cię jebał",
Bo to mezalians byłby dla psa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeinny w Internecie