poniedziałek, 17 czerwca 2013

Przerwa techniczna

Dear nobody. 
Let's get off our fannies, roll up our sleeves and get to work, passionately, in creating an almost perfect world.
Cross your fingers please.  
Wsiadam w pociąg nad ranem by podążać za tym, czego jeszcze nie udało mi się zdobyć. Jestem przestraszony, ale czuję podniecenie. Boję się, ale mam nadzieję. 

Niestety brak mi pewności siebie. 

Ten, którego obecność będzie mi niezbędna woli przejmować się sobą i własnym losem. Czy to aby nie zdrowe podejście do życia..?
W swoim zamknięciu i nieufności jestem tak bardzo zależny od innych ludzi, że staje się to życiowym paradoksem. 
Let's get off our fannies, roll up our sleeves and get to work, passionately, in creating an almost perfect world. 
Almost perfect world. 

niedziela, 16 czerwca 2013

Introspekcja_1

Wcale nie chodzi o to, że jestem zbyt otwarty, zbyt szczery, zbyt ekstrawertyczny.
Wszystko nieprawda.
Vanitas omnia.
Maszyny. Ekonomia.
Wcale nie chodzi o to, że jestem zbyt zamknięty, nieufny, introwertyczny.
No dobrze... Tak naprawdę to chyba chodzi o to.
Nigdy nie chciałem ufać ludziom. Nie ze względu na to, że nie zasługują na zaufanie, choć to może też nie jest głupia teza, ale ze względu na to, że po prostu bałem się zawodu. To, że jestem zamknięty jest naturalną tarczą przed szykanami i pluciem mi w twarz. Introwertyzmu i tak nikt nie zrozumie i stwierdzi, że jestem tylko nieśmiały. Z tej tylko nieśmiałości robię się cały czerwony na twarzy gdy ktoś zapyta się mnie o to, która jest właśnie godzina. I to przecież nic wielkiego wyciągnąć z kieszeni telefon, jeśli się nie ma zegarka i odpowiedzieć przechodzącemu, że jest trzynasta minut trzydzieści cztery. Tyle że ja, wyciągając ten telefon boję się, że zrobię to zbyt pokracznie, ręka mi zadrży a telefon razem z tą godziną na wyświetlaczu wpadnie przez kratkę ściekową do kanalizacji. I był to dzień kiedy miałem czekać na ważny telefon z biura pośrednictwa pracy, a teraz jestem uziemiony i całkowicie bezradny.
Nawet jeśli trzymałbym pewnie ów urządzenie w rękach bałbym się, że przechodzień zobaczy, że na tapecie jest jakiś chłopak. A ja wtedy zrobię się wtedy jeszcze bardziej purpurowy na twarzy i wstąpi na mnie zimny pot.
Nawet jeśli przechodzień nie dojrzy tapety na moim telefonie, to znając mnie zaplącze mi się język i sepleniąc wyduszę z siebie, że jest tsynasta tsydziesci ctery.

Dlatego lubię noc. Noc tłumaczy i ukrywa wszystko. Nie widać przecież, że właśnie moje poliki zalały się rumieńcem, który nie należy do tych niewinnych i dziewczęcych. Nikt przecież w nocy nie będzie mnie pytał o godzinę a nawet jeśli zapyta to przecież seplenię, bo wracam z suto zakrapianego przyjęcia. Tapetę na jakiegoś chłopaka zmienili mi znajomi, żeby było weselej a w nocy żadnych ważnych telefonów się nie odbiera. Można pisać maile i dziesięć razy sprawdzić to co się napisało i czy na pewno jest to poprawne.
Lubię noc- słońce nie pali w twarz, burza jest piękniejsza, a deszczu i tak nie widać. Lubię noc bo wtedy większość ludzi śpi i nie ma ich tak dużo na ulicach miast.

Starałem się jakoś zmieniać siebie stopniowo...
Ale dalej lubię noc.

piątek, 14 czerwca 2013

Wehikuł niepamięci

Jego włosy opadały bezładnie na czoło.
Gładziłem jedwab ten miękkimi opuszkami palców. Przesuwałem dłonie po drogach żył, błądziłem w gęstwinie bladych włosów, czytałem z jego ciała milionem alfabetów.
Nasze ciała tonęły w mdłym blasku świec rzucających długie, niewyraźne cienie na ściany pokoju. W tym blasku błyszczały spocone jak wypolerowany mosiądz. Krople potu spływające porami skóry były niczym krople płynnego złota. W gęstym od namiętności powietrzu unosił się zapach pomarańczy i goździków. Zapach, który każdym porem skóry wnikał wgłąb, który wypełniał płuca słodkością i namiętnością. Zapach, który biegł żyłami mieszając się z wonią świeżej, gorącej krwi.
Muzyka sfer wypełniała jego i mnie. Wypełniała nas całych sobą wibrując nieskończenie w każdym fragmencie ciała. Muzyka sfer wypełniała przestrzeń, wydostawała się na zewnątrz szczelinami, otaczała świat dookoła, powracała do nas. Słyszalna tylko dla nas, najpiękniejsza, niezapisana przez nikogo muzyka.
To było jak zatrzymanie czasu- stanęły miniaturowe wskazówki w zegarkach ręcznych, stanęły też te olbrzymie przesuwające się ociężale po tarczy na kościelnej wieży. Ziemia przestała się kręcić, ludzie się zatrzymali, wszystko wokół zgasło, umarło, a nasze serca przetaczały krew za te miliony istnień.
My spragnieni siebie jak kropli wody w upalny dzień wypełnialiśmy tę ciszę milionem westchnień.
Opętani przez dzikie żądze splataliśmy ze sobą dłonie, wpijaliśmy zęby w wargi by spijać z soczystych ust miłość.
...

Przeinny w Internecie