O Boże, o Boże zaraz się rozłożę.
Tyram jak tresowany osiołek, umiem już nalewać piwo i robić Mohito, ale za to pękły mi bębenki i średnio słyszę bzdury naokoło siebie. Może to i lepiej? Umiem też nabijać na kasę trzy piwa z kija, wodę gazowaną, colę, podwójny gin z tonikiem i Jack'a z colą jednocześnie. Wymaga to ode mnie ogromnych nakładów energii, obu jej rodzajów w sumie. Słabo mi na myśl, że spędziłem w pracy ponad dobę w dwa dni tylko. No, ale ludzie zapierdalają więcej przecież, prawda?
Gówno prawda. A nawet jeśli to są za to sowicie (jak na Polskę) wynagradzani.
Koniec biadolenia, chciałem po prostu zakomunikować, że poczułem się bogaty i sprzeniewierzyłem wszystkie pieniądze chuj wie na co. Pytałem: nie pamięta.
Zrobiłem sobie tygodniowy urlop od uczelni, naprawdę coś takiego się przydaje. Ale nie wykorzystałem tego zbyt. Chyba.
Byłem za to u krawca dzisiaj. W ramach szycia garnituru na miarę. Jednakowoż Pan Konaszewski ( dopiero potem zostałem uświadomiony do kogo poszedłem) nie poczuł we mnie piniądza. Ja w sobie też jakoś wyczuć go nie mogłem, pieniądza oczywiście, kiedy usłyszałem cenę. Ale Panowie- polecam, podobno garnitur na miarę to super sprawa jest.
Ale mam z ów wyprawy małą anegdotkę:
Idę. Zdecydowałem się, kto pyta nie błądzi. Przeszedłem obok salonu i zobaczyłem w środku stadko ludzi bliżej nieokreślonych i bliżej nieokreślone szmaty wiszące na jednym z nich. Poszedłem dalej z zamiarem poddania się i zapaliłem papierosa. Spojrzałem przed drzwi zakładu. Nowy merc sztuk dwie- ten świat to chyba nie dla mnie. Tytoń tlił się powoli, a ja stwierdziłem, że nie mogę być aż taką cipą- powiedziałem, że pójdę, to pójdę. To jakiś krawiec, nie wizyta u urologa. Zgasiłem peta i wchodzę do środka. Jaki obrazek widzę? Wełna za 200zł od metra to jedno, nic nadzwyczajnego podobno. Ale ten tabun w środku to tabor cyganów. Samych facetów. Grubych jak beczki po ogórkach, garnitur na miarę z pewnością im nie pomoże. Choć w sumie może jak są tacy spasieni to muszą nawet gacie na miarę szyć. Wysoce prawdopodobne.
Kontynuujmy obrazek:
Cygańscy baronowie (wszyscy w garniturach) patrzą na jednego, centralnego cygańskiego barona i mówią, że:
- Aszrabachramasz inny kolor.
- Aszbarachramusz klapy krócej o dwa centymetry.
- Aszbachrrambarasz z tyłu dwa rozcięcia a nie jedno.
Dookoła latają brudne cygańskie dzieci- to żaden epitet, one naprawdę były brudne.
Pan Konaszewski mierzy udo w dziesięciu różnych miejscach, a ja patrzę na to jak kretyn zamurowany i zastanawiam się, czy zapytał się o tę rzecz dziwną: w której nogawce Pan nosi.
A czytałem ostatnio, że 90% mężczyzn nosi w lewej.
Ja nie noszę w żadnej, noszę majtki i podciągam do góry.
Myślę, że nasza wspaniała ziemska grawitacja już nie za bardzo mi pomoże.
____________________________________________________________________________________________
Ale jak jeszcze raz zobaczycie biednego cygana, to kopnijcie go ode nie w tyłek, bo jego ojciec nosi te same garnitury co Lech Wałęsa i inni.